4: A ty jak byś się zachował, jakby na miejscu Liv była Celina?

To mi się tylko wydawało?
Zaczynałem myśleć, że coś ze mną było nie tak. Odkąd Liv była w śpiączce ze mną też było nienajlepiej. Czułem się po prostu źle. Sama myśl o tym wszystkim była straszna. Bałem się o nią, bo mimo wszystko, mimo udanego przeszczepu… wszystko było możliwe, a w ciągu tego roku wszystko miało się wyjaśnić. Zdawałem sobie sprawę, że pewno dnia Liv może odejść. Czasem jednak nie chciałem dopuszczać do siebie tej myśli. Chciałem wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Chciałem pewnego dnia zabrać ją gdzieś, gdzie żadne z nas nie musiałoby się niczym martwić. Chciałem znów ją przytulać i całować. Chciałem widzieć zazdrosne spojrzenia innych mężczyzn. Liv była wyjątkowa. Piękna młoda kobieta, która swoją urodą powalała wszystkich na kolana, ale nie tylko to. Była inteligentna, błyskotliwa… Była grzeczna i ułożona, chociaż nie raz przekonałem się, że potrafiła pokazać pazur.
Rozmyślenia o blondynce przerwał Johann, który szarpnął za moje ramię. Wzrok, który poprzednio miałem utkwiony w podłodze, przeniosłem na przyjaciela.
– Jak się trzymasz? – spytał, a ja znów spuściłem wzrok na podłogę i pokręciłem głową.
– Nie trzymam się. Jestem pieprzonym wariatem, wydaje mi się, że czuję jej uścisk, a okazuje się, że to jedynie wymysł mojego mózgu. Nie daję rady, nie potrafię żyć z tym, że ona tam leży i… – wskazałem dłonią na drzwi, pod którymi siedzieliśmy. – Nic nie mogę zrobić.
– Wybudzi się, zobaczysz. Rozmawiałeś z Kennethem? – spytał i zmarszczył brwi, kiedy znów na niego spojrzałem. Pokiwałem przecząco głową. – Ciekawe co z nim – westchnął, a kiedy zauważył mój pytający wzrok, wywrócił oczami. – No wiesz, przecież ta jego kuzynka… Serce… Liv.
– Ach, no tak. Nie było go tu, więc nie wiem – wzruszyłem ramionami.
– Często przychodził? – Forfang zapytał po chwili milczenia.
– Za często – zaśmiałem się nerwowo. – On chyba coś do niej czuje.
– Kenneth? Do Liv? Przesadzasz – machnął ręką. – Martwi się tylko, zresztą jak my wszyscy. Nie wiesz nawet jak sytuacja w kadrze się popsuła.
– Nie wiem, bo zdegradowali mnie do kadry B? – warknąłem. Denerwowało mnie rozmawianie o skokach, bo odkąd Liv wylądowała w szpitalu, przenieśli mnie do niższej grupy, a przecież radziłem sobie nie najgorzej. – Nie rozumiem…
– Decyzji? Jak nie rozumiesz, Tande? Olałeś sobie treningi, zawody… Wcale nie było z tobą kontaktu, a jak ktoś chciał ci pomóc to wyżywałeś się na nim. Mam wyliczać dalej?
– Mówisz jakby to było moje widzimisię. Dobrze wiesz dlaczego tak się działo, chodziło o Liv i…
– Tak, tak. Wiem – uniósł dłonie do góry w geście kapitulacji. – Nie zmienia to faktu, że nie powinieneś…
– Się martwic i bać o nią? A ty jak byś się zachował, jakby na miejscu Liv była Celina? Dalej byś był taki mądry? Nie sądzę, nie wiesz co przechodzę. Kocham ją i, do cholery, tracę ją – wpadłem w histerię i czułem, że jeszcze moment i wszelkie bariery puszczą, rozpłaczę się jak małe dziecko.
Nic nie odpowiedział, tylko odwrócił wzrok. Wypuściłem głośno powietrze z płuc. Rozmowa z Johannem podniosła mi ciśnienie, chociaż chyba po części, takiej malutkiej, miał rację. Chodziło mi tu bardziej o sprawę wyżywania się na wszystkich dookoła. Całą moją złość przelewałem na kumpli.
– Masz rację – westchnąłem i podniosłem się z krzesełka. Minąłem go i wszedłem do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
Liv leżała jak zwykle pośród dziesiątek kabelków, które nawet nie wiedziałem do czego prowadziły. Usiadłem obok łóżka i chwyciłem jej dłoń, a potem zacząłem całować każdy palec. Później usta przeniosłem na jej wnętrze i tak trzymałem jej dłoń dłuższą chwilę. Kiedy odłożyłem ją, pogładziłem jej włosy i mimowolnie się uśmiechnąłem. Mimo wszystko, była najlepszym co mnie w życiu spotkało. Mała, drobna, słodka i urocza dziewczyna, która zdobyła moje serce zaledwie jednym spojrzeniem.
– Kocham cię, kocham cię, kocham cię, Liv. Po stokroć cię kocham.

*

Rozmowa z Johannem dała mi wiele do przemyślenia. Musiałem zrozumieć, że to co się stało nie było wcale bez powodu. To była prawda, najszczersza prawda. Olewałem treningi, zawody, kumpli, olewałem dosłownie wszystko. Nawet moja rodzina na tym ucierpiała. Najbardziej chyba z mojego powodu cierpiała Maren. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że każde spotkanie mnie na szpitalnym korytarzu, ją bolało. Patrząc na mnie, myślała o swojej siostrze. Rozmawiając ze mną, myślała o swojej siostrze. Zadawałem jej mnóstwo bólu, mimo że wcale tego nie chciałem. Początkowo nie wiedziałem, co robiłem, chociaż nie było to zamierzone.
Kolejnego dnia, wsiadłem w samochód i pojechałem do jej mieszkania. Naprawdę trudno było mi w nim przebywać, wszędzie widziałem Liv i nasze wspólne chwile. Błogie lenistwo przed telewizorem, wspólne gotowanie czy przekomarzanie się. Lubiłem ją denerwować, równie mocno co trzymać w ramionach. Czasem zdarzało się, że kiedy przytulaliśmy się na jej łóżku, docinałem się. Lubiłem patrzeć jak się denerwowała, by później podarować jej soczystego całusa i zamknąć szczelniej z ramionach. Samo wspomnienie spychało mnie ze skrajności w skrajność. Cieszyłem się wspominając to, tęskniąc przy nim i mając ochotę płakać. Jak na faceta płakałem dużo, chociaż w większości w samotności lub przy szpitalnym łóżku.
– Daniel? – Maren była widocznie zaskoczona, widząc mnie w progu jej mieszkania. Prawdopodobnie nie spodziewała się mnie, tym bardziej, że pora nie była najwcześniejsza. – Stało się coś? – spytała, kiedy wpuściła mnie do środka. – Matko, coś z Liv, prawda? – zakryła usta dłonią, a ja pokiwałem przecząco głową. – Więc o co chodzi?
– Chciałem cię przeprosić – powiedziałem, a blondynka uniosła wysoko brwi. – Miałaś rację, zachowywałem się dziecinnie, ale naprawdę się o nią boję. Czasami nie myślę logicznie i… W ogóle nie myślę. Zależy mi na Liv równie mocno co tobie i kocham ją równie mocno co ty.
– Wiem – uśmiechnęła się przyjaźnie. – Też cię przepraszam, w emocjach czasem mówię głupie rzeczy. Wiem, że ją kochasz i wiem, że była z tobą szczęśliwa. Na początku wydawało mi się, że jesteś zwykłym dupkiem, ale ty… Pokochałeś ją prawdziwie i byłeś gotów zrobić dla niej wszystko.
– Wciąż jestem gotów zrobić dla niej wszystko. Rozejm?
– Chodź tu, szwagier – zaśmiała się perliście i przytuliła do mnie. – Liv będzie dumna – pokręciła głową, kiedy się odsunęła. – Jedziesz do niej? – zapytała, siadając na kanapie, a ja skinąłem głową. Nie mogłem tam usiąść, bo… To była ta kanapa. Ta na której niejednokrotnie kochałem się z Liv, kiedy jej starsza siostra była w pracy. Wyrzuciłem te wspomnienie z głowy i włożyłem dłonie do kieszeni.
– Będę już spadał. Mam jeszcze kilka spraw do ogarnięcia dzisiaj. Trzymaj się – uśmiechnąłem się i chwilę później wyszedłem.

*

Kolejnym przystankiem był Kenneth. Jemu też należały się przeprosiny, ale jeszcze bardziej podziękowania. To właśnie dzięki niemu wszystko było na dobrej drodze, gdyby nie jego kuzynka, wciąż czekalibyśmy na serce do Liv. Znalezienie odpowiedniego serca czasami trwa długo, zbyt długo. Wiele osób umiera w oczekiwaniu na dawcę.
– Daniel? – zapytał zdziwiony. – Co tu robisz?
Czy to było aż tak dziwne? I Kenneth i Maren byli zdziwieni, widząc mnie. Zastanawiało mnie to, co myśleli sobie o mnie wcześniej. Nie chciałem jednak pytać, bo to mogłoby się skończyć nieciekawie. Czasami miałem problemy z przyjęciem krytyki. Źle ją znosiłem, ale starałem się jakoś naprawić siebie.
– Jak się trzymasz? – zignorowałem jego wcześniejsze pytanie. Zaprosił mnie do środka i razem udaliśmy się do salonu.
– Jutro jest pogrzeb Silje – westchnął. – Nie wiem czy dam radę.
– A jak… Jej rodzice?
Było mi naprawdę ciężko o tym rozmawiać. Śmierć nigdy nie była dobrym tematem do rozmów, ale widziałem, że Gangnes potrzebował takiej rozmowy z kimś. Odciął się od reszty, zamknął w swoim mieszkaniu i w samotności przeżywał śmierć kuzynki.
– Źle z nimi – westchnął. – Ale nie żałują oddania serca Liv. Nie masz się czym martwić.
– Co? Nie martwię się o to. Po prostu szkoda mi ich, nawet sobie nie wyobrażam jak mogą się czuć rodzice po stracie dziecka – ukryłem twarz w dłoniach. – Przepraszam i dziękuję. Przepraszam, bo byłem kretynem, a dziękuję, bo… Wiesz czemu. Jesteś dobrym człowiekiem.
– Chciałem pomóc, nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie zrobił tego. Śmierć Silje była nieunikniona, ale… Liv może się cieszyć nowym sercem.
– Jeśli się obudzi… To już trzy miesiące.
– Obudzi, wróci. Chciałbym tylko, żeby wszystko wróciło do normy. Tęsknie za nią – powiedział, a ja zacisnąłem pięści, ale postanowiłem nic nie mówić, bo wiedziałem jak to by się skończyło.
– Ja też za nią tęsknię, potrzebuję jej – szepnąłem po chwili.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, by po kilku minutach usłyszeć jak mój telefon dzwonił. Kiedy na ekranie pojawił się numer ze szpitala, moje serce zabiło szybciej. Bałem się tego, co mogłem usłyszeć.

--
Cześć!
Matko, jak ten rozdział mi się nie podoba, normalnie aż jest mi wstyd, że coś takiego napisałam. Mam nadzieję, że nie usnęliście gdzieś po drodze...
Przy okazji zapraszam do Stefana i Julii, jeśli ktoś jeszcze nie był. Może się spodoba?
Na dole jest ankieta (jak na każdym moim blogu :)) i jeśli możecie, zagłosujcie.
Widzimy się tu za dwa tygodnie! Ściskam ;*

20 komentarzy

  1. Kobieto, czemu przerwałaś w TAKIM momencie?! A na następny muszę czekać dwa tygodnie xd Jak ty to sobie wyobrażasz? Bo ja sobie tego NIE wyobrażam xd
    Dobra, nie lametuję. Wracając do rozdziału. Wyszedł taki przeprosinowy, zmuszający do myślenia. Bardzo fajny, czego chcesz?! Mnie tam się podoba 😉
    Dobra, kończę, bo mój mózg średnio pracuje xd
    Pozdrawiam bardzo cieplutko i czekam niecierpliwie na następny,
    DarkSide ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Rozdział jest piękny, taki emocjonalny. Są przeprosiny, są podziękowania, są rozmyślania. I jeszcze na koniec ten telefon ze szpitala. Co się stało? Przerywać w takim momencie, toż to skandal!
    Wszyscy przeżywają trudne chwile. Daniel, Maren i Kenneth. Mam nadzieję, że to ich cierpienie się wkrótce skończy.
    Weny życzę, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Daniego sytuacja, w jakiej znalazła się Liv, po prostu przerosła... chłopak nie wytrzymuje, a pewnego dnia po prostu może...pęknąć ;-;
    aczkolwiek miłość Daniego i Liv jest taka... taka cudowna, jejciu :') każda z nas chyba chciałaby doznać tak cudownego uczucia...
    wzruszyłam sie, naprawdę... na całe szczęście 'pogodził' się z tymi najważniejszymi, z którymi powinien. jeszcze tylko jego rodzice...
    no i ten telefon ze szpitala... czyżby...czyży zaczynało być już dobrze?
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem :)
    Obiecałam, więc się zjawiam, skoro mnie tak ponaglałaś. Rzuciłam moje wygrzewanie się na słoneczku i jestem :D
    Daniel miał jakiś dzień przeprosin? W sumie bardzo dobrze, że postanawia poprawę i przeprasza, ale z drugiej.. chyba go rozumiem. Przeżywa to wszystko strasznie i dlatego tak jest. Mam nadzieję, ze ten telefon na końcu to w sprawie obudzenia się Liv.. bo jak nie, to policzymy się po za blogiem, zobaczysz!
    Czekam na kolejny!
    Buziaki Słońce Ty moje ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem! Przepraszam że tak późno, ale dzisiaj miałam dwie matury pod rząd :/ matura to bzdura i tyle.

    Myślę że rozmowa z Johannem otworzyła Danielowi oczy na kilka ważnych spraw i spowodowała dzień przeprosin w wykonaniu blondaska. Ale to dobrze.
    Podejrzewam, że to wszystko było spowodowane przez to zamartwianie się.
    Będzie dobrze, prawda?
    Czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem :)
    Kolejny raz Daniel mnie zaskakuje!
    Tym ile poświęca czasu Liv, jaki jest kochany wobec niej, nawet przeprosił osoby, które 'ucierpiały'.
    Według mnie nie powinien bagatelizować treningów, ale z drugiej strony mu się nie dziwię.
    Strasznie szkoda mi Kennetha.... ogromnie.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! ;**
    Wcale nie zaskakuje mnie to, co robi Daniel. Przypuszczam, że wiele ludzi zrobiłoby to samo, czyli wywracali swoje życie do górny nogami niemalże, ale jest też wartościowym człowiekiem, mianowicie - potrafi powiedzieć 'przepraszam', a to bardzo, bardzo cenne. :)
    Rozdział - cudo! <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć :D
    Czyli pomału sytuacja się klaruje.
    Czyżby Kenny był zakochany w Liv? Daniel ma rację? Jeśli tak, to on tą sytuację przeżywa podwójnie. Dzielny chłopina.
    Daniel się prostuje. Ta rozmowa naprawdę mu była potrzebna. Wszyscy o tym wiedzą. Johann czasem się na coś przydaje :P
    Czekam niecierpliwie na kolejny :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Znów przerwałaś w takim momencie! I znów będę się zastanawiać czy aby przypadkiem nie stało się nic złego Liv.
    Jednak cieszy mnie fakt, że Daniel w końcu zrozumiał, że powinien porozmawiać z innymi. Może w końcu dorósł do tej decyzji? :)
    Przepraszam, że dziś tak krótko, ale jestem cholernie zabiegana w ostatnich dniach, mam nadzieję, że mi wybaczysz! :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. ;)

    Pozdrawiam serdecznie! ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem!
    Rozdział świetny, ale... dlaczego przerwałaś w takim momencie, do jasnej choinki???
    Wszystko powoli nam się jakoś rozjaśnia. Dobrze, że Daniel dojrzał do pewnych decyzji. Ta rozmowa z Johannem też chyba otworzyła mu na to oczy.
    Hmm... czyżby Kenneth czuł do Liv coś więcej? Bo jakoś tak dziwnie to wygląda.
    Czekam niecierpliwie, weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak możesz być niezadowolona z tego rozdziału? Całość oczywiście jest bardzo wzruszająca. Te wszystkie myśli, wspomnienia, które dręczą Daniela, pozwalają nam zrozumieć go. Sytuacja, w której się znalazł jest wyjątkowo nieszczęśliwa, więc w sumie nie ma się co dziwić, że chłopak zachowuje się egoistycznie, wyżywając się na innych. Jednak dzięki osobom, które wciąż są przy nim, zaczyna rozumieć pewne rzeczy.
    oby ten telefon ze szpitala oznaczał, że Liv się obudziła. Trzymam za nią kciuki.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana, rozdział jak zawsze bajeczny (choć nie wiem czy w takiej historii mogę użyć tego słowa...) i nawet nie próbuj myśleć, że jest inaczej. :)
    Cieszę się, że do Daniela dotarło parę ważnych kwestii. :)
    Zrozumiał, że nie został zdegardowany bez przyczyny. Wydaje mi się, że to rozmowa z Johannem skłoniła go do takiej przemiany. Pogodził się z kadrą B (i mam nadzieję, że znów zacznie walczyć o kadrę A ;)), a i nawet doszedł do pewnych wniosków.
    Wyciągnął dłoń w kierunku siostry Liv. To dobrze. :) Myślę, że teraz będą mieli w sobie oparcie. Wyjaśnili sobie wszystko i wspólnie będzie im łatwiej. :)
    Odwiedził Kennetha. Ja nadal nie jestem pewna czy Gangnes traktuje ją tylko i wyłącznie jak przyjaciółkę, ale cieszę się, że Daniel się u niego pojawił. Widać, że Kennethowi było to bardzo potrzebne. :)
    Cóż... końcówka powalająca! :O
    Mam nadzieję, że ten telefon to dobre wieści!
    Może Liv się wybudziła? Po trzech miesiącach... Po tym, jak jej siostra i chłopak w końcu się pogodzili... Może właśnie na to czekała. Może czekała na tę przemianę w Danielu? Kurczę, mówię jak potłuczona, ale... mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale będziemy miały powody do radości. :D
    Czekam! ^^
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej jest mi żal Daniela. Nie wiem, może ze mną coś jest nie halo, ale samo wyobrażenie sobie smutnego Tande jest dla mnie ciężkie. Lubię jego uśmiech i... No właśnie - i. Chciałabym, aby tutaj też się uśmiechał, ale jak na razie nie zanosi się na to... Johann miał trochę racji, wyżywanie się na ludziach, którzy stoją z boku, wcale nie jest dobre. Chociaż Daniel nie myślał o tym, a o swojej Liv, bo na niej mu zależy i to cholernie.. :/
    Cieszy mnie, że zażegnał z Maren swoje konflikty, bo w tym momencie oboje potrzebują siebie nawzajem. Muszą wspólnie modlić sie, by Liv do nich wróciła, a nie tracić czas na głupie sprzeczki czy docinki. ;)
    Ja wciąż jestem godna podziwu dla Kennetha, który - powiedzmy sobie szczerze - przyczynił się do tego, by Liv miała nowe serce. Dla niego i jego rodziny śmierć Silje jest zapewne ciężka, ale pomimo tego cieszę się, że postąpił w tak hojny sposób. :)
    Ta końcówka... Przyznaję, że budzi we mnie niepokój. Od razu założyłam najgorsze, ale mam nadzieję, że się mylę.. Bardzo bym chciała, by okazało się, że dziewczyna się wybudziła. ;)
    Zwaliłaś mnie z nóg kolejny raz.
    Czekam na piątkę! ;*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zastanawiałam się, czy on musi być dla wszystkich taki specyficzny, niemiły, czy jakkolwiek to określić, ale jednak po prostu potrzebował "kopa" i ogarnął się. Te rozmowy, które przeprowadził na pewno były ważne i uważam, że potrzebne. Bez nich naprawdę łatwo, by znajomości się posypały, prędzej, czy później.
    Poza tym telefon ze szpitala mnie zaskoczył, ale wierzę, że to dobry znak. Czyżby się obudziła?

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem! Z lekkim poślizgiem, ale jestem!
    Ojej... Mam nadzieję, że przypuszczenia Daniela o rzekomej miłości, bądź jakimś głębszym uczucia Kennetha do Liv się nie sprawdzą. Chociaż... Nie, lepiej nie! Daniel nie może cierpieć jeszcze bardziej, a przez to właśnie tak może być.
    Ten telefon... Mam nadzieję, że dzwonią z dobrą nowiną, a nie ze złą. Nie może się przecież Liv coś stać.
    Niesamowity rozdział!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Ściskam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. W końcu Daniel się spiął i ogarnął. Musi zacząć się strać, by wrócić do kadry A, Liv na pewno by tego chciała. Johann to dobry przyjaciel, który dał mu kopa.
    Nie, nie, nie, Kenneth nie kocha Liv, nie może. Tęskni za nią, bo traktuje ją jako przyjaciółkę. Jest mi go naprawdę szkoda i ogromnie go podziwiam.
    Cieszę się, że Daniel i Maren zakopali topór wojenny, bo w tej sytuacji potrzebują siebie nawzajem i zależy im na tej samej osobie.
    Telefon ze szpitala, a ty przerywasz! Słodki Jezu..
    Tak bardzo chcę, żeby dzwonili z dobrymi wiadomościami...
    Z każdym rozdziałem jesteś coraz lepsza i za to brawa dla Ciebie <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej
    Jaka ja spóźnialska sie zrobiłam!
    Rozdział naprawdę mi sie podoba. Ale no, przerywasz w takim momencie, ze powinnam cie zabić.
    Mam nadzieje, ze dzwonią z dobrą informacją.
    I niech Daniel wybije sobie z głowy myśl, ze Kenneth kocha Liv. Przecież to nie prawda. Chyba
    Czekam
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  18. Straszliwie przepraszam za poślizg, ale koniec roku się zbliża, trzeba trochę ponaciągać oceny... :/
    Daniel to w depresję wpadnie niedługo. Jejuuuu, ale mi go szkoda :( Jeszcze ten telefon... Oby z dobrą wiadomością!
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Hejka kochana, bardzo ale to bardzo przepraszam za moją nie godną nieobecność, nie chciałam żeby to się wydarzyło, ale jednak to się stało, jedynym usprawiedliwieniem jest szkoła..
    Co do rozdziału, wiem zapewne się powtórze, tak jak pod każdym rozdziałem. Jest cudowny, ale co ja mam kłamać, nie będę tego robić i powiem ci wprost że bardzo mi się podoba ten rozdział.
    Mam nadzieję,że telefon ze szpitala nie przyniesie złej wiadomosci tylko dobrą.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Nadrabiam okropne zaległości i w końcu jestem!
    Cieszę się, że Daniel układa sobie wszystkie relacje, a szczególnie tę z Maren. Mam nadzieję, że wszystko się uda i Liv będzie mogła docenić jego starania i wszystko, co on dla niej robi :)

    OdpowiedzUsuń

© Agata for Wioska Szablonów